Topaz Grójecka 70, Ochota, 02-359 Warszawa, Mazowieckie

"Sklep drogi, niektóre produkty słabej jakości, obsługa sklepu często arogancka. Kolejki do kasy, zdarza się, że czynna jest tylko jedna kasa, pozostali pracownicy siedzą na magazynie lub mają przerwę na papierosa na tyłach sklepu. Czasy kolejek mamy już za dawno za sobą!!!! Sprzedawcy z Ukrainy słabo mówią po polsku. W sklepie słychać ukraiński język. Dlaczego pracodawca to toleruje, jesteśmy w Polsce. Ukraińcy mogą wrócić do siebie jeśli nie odpowiada im praca. Niski mężczyzna, który twierdzi, że jest kierownikiem sklepu jest arogancki , wykłóca się z klientem o zwroty produktów w obecności innych klientów. Brak kultury. Uwaga na niektóre warzywa i owoce kupowane w sklepie. Avocado często Nie nadaje się do spożycia, jest gorzkie i powinno lądować w koszu, a nie na półce w topazie. Czy sklepy są w złej kondycji finansowej, że próbują wcisnąć co się da, byle sprzedać. Liczy się ilość czy jakość?? Negatywne wrażenie kasjerów, sprzedawcy bez uśmiechu, sprawiają wrażenie niezadowolonych z pracy, a klienci traktowani są często niegrzecznie i byle szybko. Kasy zamykane są przy kliencie, który już wykłada produkty z koszyka. W sklepie wielu klientów tzw. Alkoholowych. Na bramce, przy wejściu stoi incognito ochroniarz, który bacznie obserwuje klientów, czy ktoś nie wyniósł banana w kieszeni. Teraz wiadomo, dlaczego tak drogo, trzeba zapłacić pensję ochroniarzowi w białym podkoszulku. Nigdy więcej!!! Polecam niedaleko Hale Banacha : duży wybór produktów, grzeczna obsługa, nie trzeba przeciskać się między regałami i nie muszę słuchać ukraińskiego, bo mieszkam w Polsce."

"Drogawy i mały sklep, ale czasem można trafić na ciekawe promocje."

"Mały ale świetnie zaopatrzony sklep. Polecam."

"Sklep mały, bywa zatłoczony, tylko dwie kasy i kolejki. Ceny mają niższe niż u konkurencji dlatego tam chodzę. Wybór produktów jak na taki mały sklep jest duży. Przeraża mnie trzymanie wędlin pakowanych na lądzie poza chłodziarką. Odkąd to się zmieniło nie kupuję tam mojego ulubionego salami i kabanosów. Kasjerzy uprzejmi, dużo obcokrajowców. Jak coś trzeba to ekspedienci przyniosą z magazynu."

"No nie pochwalę. Personel praktycznie cały z Ukrainy nie jednokrotnie pytając o rzecz której po prostu nie potrafiłam znaleźć "ja nie paniemaju" . Jednak przychodząc do pracy w handlu w nie swoim kraju powinno się co kolwiek w języku nawet angielskim powiedzieć a tu nawet zwykle DZIEŃ DOBRY nie wykrztusi"