Szpital Specjalistyczny w Zabrzu

"Super lekarze i cały personel medyczny, opieka na najwyższym poziomie. Szybka reakcja na każdy problem zdrowotny, w poczekalni (bo trzeba trochę czasu spędzić ) większość pacjentów wyraża bardzo dobre opinie w porównanie do innych klinik i szpitali. Pozdrawiam cały personel Szpitala ."

"Poradnie przyszpitalne. Przy rejestracji nie ma określonej godziny na którą jest się umówionym. Mniej więcej 1 pacjent na godzinę jest wołany po nazwisku z gabinetu. Nie ma się pojęcia, czy będzie się czekać 10 min czy 10 godzin. Jak się pójdzie do toalety, albo coś zjeść to Twój problem. Po 3h zrezygnowałam, bo nie jest to dla normalnych, pracujących i szanujących się ludzi. Jedna Pani mówiła, że tydzień wcześniej czekała 6 h i również się poddała. Współczuję ludziom, których nie stać na wizyty prywatne. Mimo, że się o tym słyszy dużo to nie wiedziałam, że przychodnie na NFZ działają aż tak dramatycznie."

"Wielka porażka. Miałam umówiona wizytę na dzień dzisiejszy , przyjechałam do szpitala z Gliwic. Poczym Pani w rejestracji powiedziała, że lekarza nie ma i inny termin może umówić! Zapytałam dlaczego mnie nikt nie poinformował o tym a Pani w rejestracji odpowiedziała chamsko , że dopiero dostała telefon ze lekarz nie przyszedł sobie do pracy tak poprostu. ! Ostrzegam że w tak wielki szpitalu jest jeden lekarz od chorób naczyń który sobie nie przychodzi do pracy bo mu się nie chcialo"

"balon żołądkowy pękł w czwartek i od tego czasu nie da się z nimi nic załatwić, nie ma żadnej pomocy mimo dzwonienia i pytania. podają sprzeczne informacje, co się kończy tym, że babsko drze się na nas przez słuchawkę, że bagatelizujemy, ale z drugiej strony do szpitala nie przyjmą, tylko trzeba czekać na niewiadomo co, najlepiej żeby się wykończyć."

"Od lekarza specjalisty alergologa otrzymałem skierowanie do szpitala aby móc zdiagnozować moją alergię, ponieważ zakres badań przychodni nie pozwalał bardziej wszechstronnie przebadać mojej dolegliwości. Zostałem przyjęty w izbie przyjęć ale nie uznano samego skierowania do szpitala, tylko przyjął mnie lekarz w poradni szpitalnej aby zakwalifikować mnie (lub nie) do przyjęcia na oddział. Niestety lekarka uznała, że się nie kwalifikuję bo zajmują się poważniejszymi przypadkami. Z jednej strony to pocieszające, ale... lekarka się przyznała, że nie jest nawet alergologiem a dermatologiem... Sic! Ale co mnie martwi, że tak szybko zanegowała diagnozę doświadczonego specjalisty, który mnie tam skierował. Zaproponowano mi kolejną wizytę za dwa miesiące. Obawiam się, że to stracony czas..."