City Club & Bowling Tadeusza Kościuszki 14, 82-200 Malbork, Pomorskie

"Porażka.. 20 osób w klubie, zapłaciłam za drinki po czym minutę później powiadomili że zamykają klub. Nigdy w życiu tu nie wrócę"

"Zdecydowanie nie polecam tego miejsca. Przyszliśmy z żoną na drinka około godziny 20.00. Kolejne drinki zamówiliśmy (i zapłaciliśmy za nie) tuż przed godz. 21.00. Parę minut później obsługa poinformowała nas, że o godz. 21.00 organizowana jest impreza klubowa i mamy wykupić wejściówki. Szkoda, że tej informacji nie powiedziano nam na etapie składania drugiego zamówienia. Przykre, bo gdybyśmy zostali to zapewne kupilibyśmy następne drinki (z uwagi na lokalizację hotelu)… a tak przenieśliśmy się gdzie indziej :-)"

"Panowie Ochroniarze nieco odklejeni od rzeczywistości. Goście, którzy siedzą od 18.00 z hakiem, kupują drinki (czyli wydają hajs) nagle słyszą od ochroniarza po godzinie 21-ej, że albo płacą dychę, albo wyjazd. Potem jakieś głupie dyskusje. Problemem jest również zapłata kartą za wjazd, mimo, że bezprzewodowy terminal jest kilka metrów od ,,bramki" - przy barze. Oczywiście nie trudno się domyślić, dlaczego za wejście można płacić tylko gotówką.."

"Klub ma dziwną politykę dotyczącą opłat za wejście - jeśli impreza zaczyna się o 21:00, a ty w lokalu jesteś od 18:00, to ochroniarz w pewnym momencie podchodzi do twojego stolika i mówi, że teraz albo płacisz albo wypad. Biorąc pod uwagę, że od trzech godzin zostawia się w lokalu pieniądze, taka polityka jest zupełnie niezrozumiała i przypomina zwykle żebranie. W dodatku obsługa przy wejściu jest po prostu chamska. Oprócz tego fakt, że za wejście można zapłacić wyłącznie gotówką podczas gdy za alkohol, przy barze 3 metry obok, akceptowane są płatności kartą każe się domyślać, że lokal przynajmniej część zysku chowa w szarej strefie. Paragon można sobie co najwyżej wyobrazić."

"Kiedyś city trzymało jakiś poziom- teraz jak w spelunie. Pełno ćpunów, obsługa na fatalnym poziomie- szczególnie barmanki, o ochronie nawet nie wspomnę. Dość, że dostawałam nie to, co zamawiałam, to jeszcze kazano mi zapłacić za piwo, którego nie dostałam. W innym przypadku nie chciano mnie wypuścić z klubu. Gdyby nie fakt, że byłam zmęczona i chciałam po prostu wracać do domu to wezwalabym policję. Więcej moja noga tam nie postanie."