Klinika Teodorowscy - klinika weterynaryjna, lecznica dla zwierząt Żwirki i Wigury 5, Centrum, 43-190 Mikołów, Województwo Śląskie

"Fachową ocena stanu zwierzęcia. Aparatura diagnostyczna będąca na miejscu robi wrażenie. Ceny przystępne, oprócz wizyt w godzinach nocnych gdzie płaci się znacznie więcej. Lecz w nagłych przypadkach można liczyć na pomoc 24h/ dobę bez. Zdecydowanie polecam, pomogli skutecznie mojemu kotu."

"Polecam z całego serca. Wyposażenie kliniki w najnowocześniejszy sprzęt medyczny to jej ogromny atut, podobnie jak wiedza pracujących tam lekarzy. Nas natomiast ujęła najbardziej okazywana na każdym kroku empatia dla naszego cięzko chorego Fredzia. Nieudawana i okazywana non stop- przez caly personel- od pani na recepcji po samego Szefa Kliniki. Baaardzo dziękujemy, za te 4 dni u Was. Wiemy, że zrobiliście wszystko."

"Potrzebna była pilnie ok. godz. 20 krew dla kota. Przez telefon podają cenę 660 zł i że można przyjechać. Jedziemy kilkaset kilometrów, przyjeżdżamy o godz. 23. Cena 660 + 270 zł "za wizytę nocną", czyli podanie pojemnika z krwią "przez ladę". Jakby tzw. wizyta nocna kosztowała 1.000 zł, to pewnie też byśmy kupili, bo sytuacja była pilna, ale z etyką i w ogóle uczciwym podejściem do transakcji niewiele ma to wspólnego."

"01.02.’23-> powtórka z sytuacji - wizyta umówiona na 19:00, do 19:40 nie udało się wejść nawet lub porozmawiać z recepcją. Jeśli kogoś czas jest cenny lepiej się umówić w miejsce gdzie pilnują grafików i jest koordynacja pracy. 24.01.’23-> Recepcja nie panuje nad grafikiem - umawiane jest kilka osób na ta samą godzinę przy tylko jednym lekarzu dostępnym. W momencie jak ma się inne zajęcia zaplanowane to dość uciążliwe. Na plus kompetentna Pani weterynarz i porządne prowadzenie dokumentacji psiej."

"Mimo zapewnień przez telefon, że dyżur jest całodobowy i mimo, iż państwo nie odbierają telefonu lekarz urzęduje całodobowo i można przyjechać. Po przyjechaniu klinika była zamknięta, co prawda była informacja na drzwiach, iż dyżur pełni inna klinika, ale mimo wszystko zostaliśmy wprowadzeni w błąd, jadąc 30 km z ciężko chorym zwierzaczkiem."