Thaisty plac Bankowy 4, Śródmieście, 00-095 Warszawa, Mazowieckie

"Bomba! Wybrałem się na kolacje, w dwie osoby. Mimo pełnego obłożenia czekaliśmy bardzo krótko na dania, obsługa rewelacyjna. Zupa tom ka, pierożki z krewetkami, zielone carry i pad thai. Super, nic dziwnego, ze są tak dobre oceny."

"Tajlandia na talerzu w Warszawie i to dzięki jednej z najlepszych szefów tajskiej kuchni w Polsce. Próbowaliśmy smacznego pad thaia z tofu - porcja ogromna, ale przepyszna. Do tego drobno siekany rostbef z woka, który był 10/10. W menu jest oznaczony jako bardzo ostry, ale można poprosić i obok zostaną podane przyprawy, więc każdy może doostrzyć według uznania. Bardzo miła obsługa. Polecam !"

"Coś niesamowitego. Tak dobrej kuchni tajskiej nie jadłem nigdy. Porcje niepozorne, lecz spokojnie da się nimi najeść do syta. Super lemoniada godna polecenia. Obsługa na medal; przy pełnej restauracji jedzenie zostało podane na prawdę szybko. Jeżeli zmęczyły was restauracje, gdzie ciagle odgrzewany jest ten sam smak , to zdecydowanie polecam Thaisty."

"Thaisty niestety chyba żyje już tylko dawną legendą miejsca z niesamowitą kuchnią, a smak został zatracony na skutek popularności. A może uznali, że już się nie muszą starać. W niedzielę o 13:30 można było w miarę bez problemu zająć stolik dla dwóch osób. O 14 był już dziki tłum. Miejsca bardzo blisko siebie - jeżeli chce się swobodnie porozmawiać na jakiejś tematy "prywatne" - bez szans. Kelnerzy pracowali bardzo szybko, ze złożeniem zamówienia i wydawką nie było problemów (ale to było jeszcze przed tłumem), aby złapać kelnera po rachunek chwilę trzeba było zaczekać. Co do samego jedzenia - może wybraliśmy źle, ale generalnie mocno bez szału. Zamówiliśmy dwa z droższych dań, oba z płonącego woka. Drobno siekany rostbef (46 zł) oraz polędwicę wołową (62 zł). Rostbef w smaku jako całość zjadliwy, ale na pewno nie był tak ostry jak zapewnia skala w karcie (4 papryczki). Mięso smakowało jak zwykłe wołowe mielone. No i wszystko bardzo słone, jakby mocno w sosie sojowym. Nie było tam żadnej głębi. Polędwica wołowa - największe rozczarowanie. Mięso było po prostu gumowate i lekko ścięgniste. Nie wiem skąd wzięli tę polędwicę, bo fanką wołowiny jestem od lat i takiej dziwnej polędwicy nie jadłam. Smak dania sam w sobie nijaki. Płaski kompletnie. Warzywa ugotowane, a nie świeże i chrupkie. A szkoda. Zapowiadało się fajnie. Nie wiem, może to taka restauracja gdzie najlepiej wziąć sprawdzone dania jak pad thai, ale na pewno smaku Azji w tym co my wybraliśmy nie było."