Restauracja Retro Krahelskiej 11, 40-285 Katowice, Województwo Śląskie

"Zamówienie złożone o 11:40, przyszło 14:20. Specjalnie zamówione na 13, prawie półtorej godziny opóźnienia. Po kontakcie z pracownikiem, dostałem informacje iż pracownik już jedzie. Minęło 30 minut i ciagle brak jedzenia, kolejnych telefonów już niestety nikt nie odebrał. Jedzenie niestety dojechało zimne."

"Zdarzało mi się już jeść z tej restauracji i raczej zawsze wszystko było dobrze… tym razem jedzenie tez smaczne, ale niestety kule bele w środku surowe. Szkoda :("

"Będzie mi to długo leżeć na wątrobie. Zamówiłam wątróbką gęsią z karmelizowaną gruszką, która uznawana jest za danie główne. Otrzymałam 3 kawałki wątróbki, surową gruszkę i trochę cebulki. Dawno tak niemile się rozczarowałam, bo nawet taka porcja na przystawkę jest dyskusyjna, a co dopiero na główne danie. Trudno mówić tutaj o walorach smakowych, bo było tego niewiele, wątróbki dość twarde, a surowe gruszki są chyba, aby osłodzić niesmak, bo w żaden sposób nie komponują się z daniem."

"Najgorszy punk gastronomiczny z jakim miałam kiedykolwiek styczność. Na pyszne maksymalny czas dostawy to 90 minut. Zamówienie przyszło po 3 godzinach. Najgorsze w tym wszystkim było kłamstwo, gdy wybiło 90 minut, zadzwonił do mnie pan który powiedział, że za 20 minut zamówienie dotrze. Po 40 minutach zadzwoniłam, pan powiedział, że kurier już dojeżdża. Po kolejnym telefonie po kolejnych 30 minutach (już zadzwonił mój kolega który jest bardziej stanowczy ode mnie) znowu usłyszeliśmy, że zamówienie już dojeżdża. Przyjechało w sumie po 3h od zamówienia. Mamy do tej "restauracji" 10 minut, nie było wtedy dużego ruchu na ulicy. Gdyby mi powiedziano jak jest, a nie kłamano nie byłoby takiej oceny. Jak się nie potrafi obsłużyć tylu klientów, to trzeba tymczasowo stopować przyjmowanie zamówień, albo odejść z pyszne. Do tego jedzenie to komedia. Ser panierowany zimny, bez smaku, jak produkt seropodobny z dyskontu, koledzy mieli "rosół" z pulpetami. Porcja na dłoni się mieściła, pulpety pływały w posolonej wodzie, dosłownie NIC innego w środku nie było. Gołąbki niejadalne, jedyny produkt który nadawał się do spożycia to rolada. Szkoda, że nie posłuchałam kolegi, który jak usłyszał, gdzie zamawiam powiedział, że ta restauracja to dno. Nir uwierzyłam i mam nauczkę. Zobaczcie tylko na to zdjęcie "rosołu", aż znajomym powysyłałam i się śmiali."