Lidl

"W niemieckim lidlu super promocja na cukier, którego nie można było kupić, ponieważ chyba celowo zrobili awarię systemu i nie chce odczytać kodu z aplikacji żeby nikt cukru nie kupił. Ponadto często jest mleko w promocyjnej cenie, którego na otwarciu sklepu niemieckiego już nie ma Tak się nabija klientów w promocję"

"Produkty na półkach zgniłe i przeterminowane ale nie ogólnie nie ma tragedii"

"Tradycyjne kasy zamknięte mimo sporego ruchu w godzinach porannych. Samoobsługowe (6szt) zajęte przez klientów, jedna Pani z obsługi tych kas dosłownie biegała od jednej do drugiej, albo jakiś problem albo płatność gotówką (oczywiście realizowana przy normalnej kasie gdzie klient czeka przy samoobsługowej - paranoja), albo weryfikacja wieku kupującego. Oczywiście bez paragonu nie wyjdziesz ze strefy kas... Coś strasznego. Nie wrócę tam."

"Personel tego punktu nie zwraca uwagi na klientów, którzy z dużymi koszami czekają na otwarcie normalnej kasy. Po poproszeniu Pani będącej asystentem na kasach samoobsługowych, by otworzono kasę normalna, nie dostałam żadnej odpowiedzi. Zostałam zlekceważona. Złość we mnie i innych klientach narastała. W rozmowie z resztą klientów czekających na kasę normalna mówiła, że chcą płacić gotówką. Czekaliśmy dobre 10 minut przy kasie normalnej, robiąc sztuczny tłum. Kobieta w ciąży w raz z partnerem zostawiła zakupy i wyszli ze sklepu. Jak można tak traktować klientów. Drugie zakupy były robione przez moich rodziców. Również z pełnym koszem czekali na otwarcie kasy normalnej. Pani asystentka z kas samoobsługowych, stwierdziła że nie jest ważne to iż chcieli zapłacić gotówką i mieli ustawić się do kas samoobsługowych. Zakupy nie mieściły się w strefie pakowania zakupów. Moi rodzice tracili cierpliwość. Co prawda Pani będąca tam pomogła im w kasowaniu produktów, jednak było to dla nich udręka. Ilość produktów była duża. Rachunek prawie na 400 złotych. Pani wziela od nich pieniądze, poszła do normalnej kasy, wydała pieniądze wraz z paragonem, " wyplutym" z kasy. Pani nie wyrażała żadnej skruchy, a wręcz nawet byla zadowolona z całej zaistniałej sytuacji. Chamstwo i prostactwo. Żeby klienci, który również przepracowali swój dyżur czy zmianę w pracy, muszą SAMI kasować pelne kosze zakupów. Od tamtego czasu zrezygnowaliśmy z zakupów w tej sieci sklepów. Bardzo jest to przykre, że przez pracowników dana marka traci klientów."