Hotel Irys

"Spoko hotel dobre jedzenie."

"Byliśmy gośćmi w wielu hotelach, ale z czymś takim jeszcze w życiu się nie spotkaliśmy.... Na korytarzu śmierdziało jakąś stenchlizna, zaś w pokoju chlorem. Po 21, przyszła Pani z obsługi, i delikatnie mówiąc, kazała nam być ciszej, bo nas wygoni z hotelu, używając przy tym niecenzuralnych słów. (Nie zachowywaliśmy się jakoś, głośno, ot normalna rozmowa). W nocy, w piżamach i pod kołdrą było tak zimno, że musieliśmy zakładać ubrania. O godzinie 11:02 został odłączony prąd, a o 11:10 przyszedł Pan i kazał nam się "wynosić" bo doba hotelowa już się skończyła (nie pomogło tłumaczenie, że byliśmy przekonani, o tym, że doba trwa do 12). Więc radzę omijać to miejsce szerokim łukiem. A w tej cenie na prawdę można znaleźć dużo lepszy hotel, czystszy, z poszanowaniem klienta, kulturalną obsługą, a nawet ze śniadaniem."

"Daję 4 gwiazdki zamiast 5 (pamiętając, że oceniam hotel, który ma 2 gwiazdki, a więc oczekiwania do tego faktu dopasowane), ponieważ wystrój to nie moja estetyka. Ale doceniam czystość i ogólnie dostępną lodówkę, która miała znaczenie w sytuacji, gdy wychodziłam zanim zaczynano serwować śniadanie."

"Hotel naprawdę bardzo słaby. Na recepcji nikogo nie ma trzeba dzwonić o ile ktoś w ogóle odbierze. Prośba o cokolwiek pana z recepcji graniczy z cudem. W łazienkach woda letnia a ciśnienie samej wody jest na tyle niskie, ze prysznic to minimum 30 min. Nie polecam."

"Hotel dwugwiazdkowy ale powinien być bardziej nazwany noclegownią, gdyż możliwość zameldowania dopiero od godz. 16:00. Restauracja świeci pustkami więc nawet nie prosiłem o podanie menu. Lokalizacja na uboczu wśród domków rodzinnych. Bardzo duży parking (pusty!), no ale czemu się dziwić hotel jest ukierunkowany przede wszystkim na imprezy okolicznościowe organizowane w weekendy. Pokój robi bardzo dobre wrażenie: przestronny, z szerokim biurkiem przystosowanym na lodówkę (zamiast lodówki "dupny" kosz na śmieci), z dużym telewizorem, łazienką i jednym wielkim mankamentem - chłodnymi kaloryferami. W nocy kaloryfery w ogóle przestały grzać więc w pokoju zrobiło się zimno (no taka to oszczędność na gościach, a może na jednym gościu?). Śniadanie niby "szwedzki stół" bo szklanek przygotowanych na herbaty jakby cała kolonia miała za chwilę zejść, ale śniadanie przyniesione do stolika - jajecznica, dwie parzone parówki, sery (żółty, twarożki), wędlina (szynki), sałatka kartoflana, pocięty w plastry zielony ogórek i pomidor + serniczek i kilka kromek chleba. Talerz dość bogaty (i to uratowało ten hotel przed utratą kolejnej gwiazdki, gdyż przed śniadaniem miał otrzymać ode mnie tylko dwie)."