Czarny Kot Klub

"Bardzo fajna muzyka, miła obsługa, toalety czyste i wyposażone we wszystko co potrzebne - za to ogromny plus. Wiatraki nad parkietem robią robotę, nie ma zaduchu. Jedyny minus to ilość wpuszczanych osób, przed północą było fajnie, a potem zrobił się mega ścisk. No i ta płatna szatnia, trochę bez sensu biorąc tyle za wstęp jeszcze zdzierać za każdą jedną rzecz którą klient chce zostawić. I na koniec jeszcze uwaga do klientów którzy to czytają: kur**, nie przepychajcie się na siłę jak bydło. To ile razy z koleżankami zostałyśmy naprawdę mocno popchnięte i zbarowane woła o pomstę do nieba. Naprawdę da się normalnie i kulturalnie przejść mimo tłumu na parkiecie."

"Duzy lokal studencki. Parkiet. Pstrokate kolory. Stoliki maja taka fakture, ze nie da sie postawic prosto szklanki. Obsluga i ceny ok."

"Piątkowy wieczór. Większość miejsc siedzących była już zajęta, co jest oczywiście zrozumiałe. Ale na szczęście udało się znaleźć stolik tuż przy barze. Po ówczesnym, wymaganym przez lokal pozostawieniu odzienia wierzchniego w szatni, postanowiłem domówić kolejnego drinka, bo atmosfera lokalu była taneczna i zachęcająca do pozostania. Na stoliku zostawiłem bluzę, która miała na celu poinformowanie chętnych na przejęcie wolnych miejsc, o niedostępności stolika. Zamówiłem drinka (super obsługa za barem) i zostałem obsłużony prawie natychmiastowo. Ku mojemu zdumieniu bluza została przez kogoś zabrana. Wszystko trwało dosłownie minutę. Zgorszony sytuacją, zapytałem chłopaka, który w tym momencie pełnił funkcję szatniarza, czy widział co stało się z moją wierzchnim okryciem. Ten parsknął: lepiej się pan będzie czuł bez tego. Zdziwiony dopytałem, czy przechowują to już w szatni. Zaprzeczył, co wydawało mi się podejrzane. Szybko zerknąłem na zewnątrz, czy nikt nie trzyma mojego wdziania i złodzieja ni widu, ni słychu. W końcu szatniarz przyznał się, że zabrał to do szatni, ale będę musiał dopłacić, jeśli chcę odzyskać rzecz. Oznajmiłem, że mam już kurtkę pozostawioną w szatni, na to ten nadal przystawał przy swoim, że mam dopłacić. Wypiłem haustem domówione piwo i powiedziałem, że zaraz wrócę. Fatalna obsługa szatni i ten chłopak zasługuje na reprymendę od szefostwa. Jeśli chcę dorobić na boku, to nie ma moja sprawa. Ale nie moim kosztem."