Matyjasik A.M., lek. wet. Gabinet

"Dnia 11.05.2023 r lek.wet. Matyjasik odmówiła udzielenia pierwszej pomocy mojemu psu. Pies nagle spuchł, nie mógł się ruszać, oddychać. Pojechałam z psem do najbliższego gabinetu czyli do Pani Matyjasik. Weszłam z psem na rękach a usłyszałam, że pies jest w ciężkim stanie i nie zostanie mu udzielona pierwsza pomoc (nie został nawet przebadany) usłyszałam również, że mam jechać tam gdzie był leczony a nie przyjeżdżać wtedy kiedy tylko jest potrzeba. Musiałam udać się do przychodni która była 30 minut dalej. Mojemu psu została udzielona pomoc w innej przychodni niestety przeciągnęło się to w czasie przez Panią Matyjasik, jej opieszałość i brak ludzkich odruchów. Pies dziś odszedł. Nie polecam, tacy ludzie nie powinni pomagać zwierzeta. Beata Grygiel"

"Super opieka psiaków i innych zwierząt"

"Jak na weterynarza to pani dr brak minimum empatii! Nie polecam!!"

"Zdecydowanie NIE POLECAM! Jeśli chcesz uratować zwierzaka to NIE ODDAWAJ go w ręce tej kobiety. Pani powinna już dawno przejść na emeryturę jeśli ma takie podeście do zwierząt. Niedawno znalazłam na plaży rannego Nurzyka (ptak pod ścisłą ochroną) i zostałam opryskliwie poinformowana przez Panią, że jest "ptasia grypa" (podobno nikt z Sobieszewa kur nie wypuszcza z tego powodu według Pani) i generalnie nie zabiera się rannych zwierząt tylko zostawia na śmierć. Po czym dodała, że najwidoczniej jestem za młoda i jeszcze nie wiem o tym i że mam zabrać ptaka z powrotem na miejsce gdzie go znalazłam i zostawić... Nie sądziłam, że takie osoby jeszcze wykonują swoją profesję, bo niestety "lekarzem" tej Pani nazwać nie mogę. Natomiast jeśli to czyta to dla jej informacji Przychodnia Weterynaryjna "Zwierzyniec" bardzo ciepło nas przyjęła i bez kolejki udzieliła pierwszej pomocy rannemu zwierzęciu. I nie było mowy o zasłanianiu się "ptasią grypą" czy "piątkiem wieczorem"... Tak więc da się pomóc, a nawet trzeba!"

"Mój jamnik zwichnął łapkę. Potrzebna była natyciastowa pomoc. Zadzwoniłam więc do weterynarza w Sobieszewie. Telefon nie odezwał się ani razu, mimo, że dzwoniłam więcej niż 10 razy w ciągu kilku godzin. Okazało się, że przychodnia weterynaryjna mieści się w domu lekarza a ten nie odbiera telefonu bo siedzi w domu. Przychodnia podaje tylko numer telefonu w sieci publicznej i informacje, że jest czynna.Brak natomiast godzin przyjęć. Więc nie wiadomo, kiedy i czy można przyjechać. Brak telefonu komórkowego sprawia, że dodzwonić się nie można. Lekarz siedzi w domu i mało go obchodzi pomoc zwierzętom. Jestem zbulwersowana takim sposobem leczenia. Jak kto przyjedzie to może uda mu się uzyskać pomoc. Brak rzetelnej informacji to dezinformacja! Szukałam pomocy w innych przychodniach Gdańska,bo pani weterynarz w Sobieszewie olewa leczenie. Skandal! U takiego weterynarza nie warto leczyć swoich zwierząt! Teresa"